Przemyślenia

Depresja. Napisałam to wreszcie.

Czytelniku, kimkolwiek jesteś, wiedz, że zdecydowałam się wyjść do Ciebie, bo chciałabym pomóc. Może akurat Tobie, może Twoim bliskim. Zmagam się z depresją i wiem, jak jest podstępna i jak kryje się w zakamarkach naszego ciała.

Zaczęłam pisać o chorobie, bo najpierw pomyślałam, że pomoże to MI. Początkowo nawet tak było, ten blog został z taką myślą stworzony. Ale usłyszałam ostatnio bardzo fajną opinię – wartościowe jest to, co robimy dla innych. I jeśli moja historia może komuś pomóc, w jakikolwiek sposób, to ja chcę to zrobić.

Zawsze uważałam siebie za osobę silną, zdecydowaną i pewną siebie. Naturalnie więc depresja zaskoczyła mnie niczym człowiek-dres w ciemnej uliczce. Jak to: ja chora? I to na depresję? Niemożliwe.

Okazało się, że uczucie umierania, gorączka, bóle mięśni i paniczny lęk przed wstaniem z łóżka to jednak to. Po wielu wizytach u lekarzy, badaniach, konsultacjach i niezliczonych myślach czy może to „tylko” COVID-19 mój mąż, J. – po rozmowie ze mną – zasugerował badanie psychiatryczne. Wiem, brzmi jak wizyta w „wariatkowie”, bycie „psychiczną” i wiele innych pejoratywnych skojarzeń. Dla mnie też tak było. Ale cóż, lekarz psychiatra to po prostu lekarz. Pani Doktor na podstawie bardzo długiego wywiadu (oraz wyników badań) zdiagnozowała depresję, którą zdecydowała się leczyć w moim przypadku Escitalopramem. Zaczynając od 5 mg/dobę, obecnie przyjmuję 15 mg/dobę (plus psychoterapia raz w tygodniu).

Nie wiem skąd u mnie depresja. Nie było dużego wydarzenia, szoku, tragedii itp. Miałam/Mam dobre życie, pracę, znajomych i kochającego męża. Może w trakcie psychoterapii dowiem się w czym tkwi przyczyna. Będę pisać o tym, co może pomóc w rozpoznaniu choroby u siebie lub u Twoich bliskich. To niełatwe, sama wiem po sobie, nie jestem też specjalistą. Ale może właśnie to komuś pomoże. Może nawet i mnie.

Kategorie