Przemyślenia

Idzie jesień i nie ma na to rady.

Absolutnie nie wiem kiedy zleciał sierpień i wrzesień. Pisałam to już?

Muszę widywać się z Panią Psycholog tylko co dwa tygodnie, bo z kasą krucho. Ale to i tak nieźle, są ludzie, którzy w ogóle nie mają takiej możliwości. No jasne – inni mają gorzej, zawsze.

Myślałam, że rzeczywiście może alkohol mi przeszkadza w szybszym leczeniu. Po prawie miesiącu całkowitej abstynencji widzę, że nie w tym problem, tylko we mnie. Jak zawsze zresztą.

Kiedy orientujesz się, że Twoja przyszłość zależy od Ciebie – przejebane. Dodatkowo w „Archiwum X” agentka Scully co rusz mówi, że to nasz umysł kształtuje nasze postrzeganie świata. Jeszcze gorzej.

Staram się. Wydzieram każdy dzień, walczę o każdy uśmiech i dobry nastrój. Nie ma „letko”. Nie pomaga brak kontaktu z klientem, brak odzewu z coldmailingu i pytania mamy „dlaczego nie szukam pracy”, bo przecież „nie pracuję”. Czuję, że świat we mnie nie wierzy, nie dopinguje i liczy, że mi się nie uda. Może sama na to liczę. Właściwie, gdzieś w głębi ducha, jestem – chyba – pewna, że mi się nie uda. Że w końcu powiem „poddaję się” i pójdę na etat. Nie wyobrażam sobie powrotu do 8-16, ale często czuję, że właśnie tak będzie, to mnie czeka.

Znów zaczynam się męczyć życiem, trwaniem. Jest ciężko.

Kategorie