Przemyślenia Sen

Śniło mi się, że byłam na wakacjach nad jeziorem, opaliłam się i miałam przez to więcej piegów niż zwykle.

Ostatnio odczuwam niepokój. Niby są to dobre dni, ale… ciągle wisi nade mną jakaś chmura. Męczą mnie (fizycznie) treningi, jestem bardziej śpiąca. Z jednej strony denerwuje mnie to, z drugiej patrzę na to z boku i jest mi to obojętne.

Nadal uczę się odpoczywać i nie wywierać na sobie presji bycia „produktywną”. Chyba znienawidziłam to określenie. Sama sobie to robię, nikt mi nie każe, a jednak, z tyłu głowy siedzi taki gnom, który stuka mój mózg patykiem i mówi „Eee, rusz się, klucho”. Nie żebym była kluchą – robię wiele rzeczy za które sama siebie doceniam: pranie, gotowanie, mycie się, czytanie książek. Nie wiem skąd to ciśnienie – muszę robić coś sensownego. Inaczej najprawdopodobniej zawali się świat. Wciąż mam nadzieję, że nauczę się nie myśleć o pracy (jakakolwiek by nie była) i obowiązkach. Wydaje się to małe i błahe, ale dla mnie to coś nie do przeskoczenia (na razie). Nieważne jak długa miałaby być to przerwa od „życia” to ja ciągle mam w głowie to, że kiedyś trzeba wrócić, zacząć być i robić. Nie potrafię wyluzować.

Kategorie